czy hitler kogoś zabił
Możemy śmiało założyć, że przynajmniej jeden gracz na trzech kiedyś zabił Hitlera, jak, kiedy, dlaczego i czy to naprawdę miałoby sens? Postaramy się odpowiedzieć na te pytania.
Adolf Hitler i jego generałowie przygotowywali się na ten moment od wielu miesięcy. W niedzielę 22 czerwca 1941 roku o godzinie 3.15 Wermacht zaatakował Związek Radziecki.
Malarstwo Adolfa Hitlera. Adolf Hitler, przywódca partii nazistowskiej w Niemczech w latach poprzedzających oraz podczas II wojny światowej, był także malarzem [2]. Wyprodukował setki prac i sprzedał swoje obrazy oraz pocztówki, aby zarobić na życie w okresie swojego zamieszkiwania w Wiedniu (1908–1913). Mimo niewielkich sukcesów
W panteonie narodowych bohaterów Niemiec zasiądzie teraz stolarz ze Szwabii, który prawie zabił Hitlera. Akurat w tej historii „prawie” robi wielką różnicę.
Hitler ginie w zamachu w listopadzie 1939 r., a władzę w III Rzeszy, która dopiero co pokonała Polskę, obejmuje Himmler. W odróżnieniu od szaleńca Hitlera, nowy Führer ma inny pomysł na
Frauen Aus Dem Ausland Kennenlernen Kostenlos. Nigdy nie był tak znany jak uczestnicy spisku skupieni wokół pułkownika hrabiego von Stauffenberga. Elser w pojedynkę próbował zmienić świat w roku 1939. W Piwnicy Mieszczańskiej w Monachium podjął próbę zabicia tyrana. 13 minut zadecydowało o tym, że plan Georga Elsera, by zabić Hitlera i całe nazistowskie przywództwo w Piwnicy Mieszczańskiej w Monachium, spalił na panewce. Tylko 13 minut. O te 13 minut wcześniej niż planowano, Hitler opuścił salę wraz z przedstawicielami rządu po wygłoszeniu w niej swojego przemówienia. Elser nie popełnił żadnego błędu. Wszystko zbadał i przygotował jak najlepiej. Jego bomba, ukryta w jednym z filarów sali, wybuchła w chwili, na którą nastawił zapalnik zegarowy. Elser precyzyjnie wyliczył także potrzebą ilość materiału wybuchowego. Filar, znajdujący się za mównicą, z której przemawiał Hitler, załamał się powodując runięcie sufitu sali w pobliżu mównicy. Pod gruzami zginęło siedmiu członków NSDAP i jedna kelnerka. Żeby zdobyć potrzebny mu materiał wybuchowy, Elser pracował nawet w jednym z kamieniołomów. Przez kolejne 30 dni Elser czekał w ukryciu aż lokal zostanie zamknięty. Po przygotowaniu filaru na umieszczenie w nim ładunku wybuchowego w taki sposób, że nikt nie był w stanie tego zauważyć, zajął się budową bomby zegarowej. Wszystko robił w pojedynkę. Elser nie miał żadnych wspólników ani pomocników. Precyzję, zręczność manualną i cierpliwość ten stolarz z zawodu miał we krwi. W 1922 roku zdał egzamin czeladniczy jako najlepszy ze swojego rocznika. Urodzony w 1903 roku w małej miejscowości Hermaringen w Badenii-Wirtembergii Georg Elser wyrastał w skromnych warunkach. Jego ojciec był alkoholikiem, co niesłychanie martwiło matkę. Elser doświadczył niesprawiedliwości, której nie znosił. Ta jego postawa uległa nasileniu w latach światowego kryzysu gospodarczego. W 1928 roku Elser był nawet członkiem komunistycznego Czerwonego Związku Bojowników Frontowych, ale nigdy nie stał się typowym członkiem partii ani zacietrzewionym ideologicznie sprawcą z przekonania. Bardzo sobie cenił niezależność i swobodę myślenia. Co w takim razie ostatecznie skłoniło Elsera, uznawanego przez miejscową organizację NSDAP za nieszkodliwego i pokojowo nastawionego człowieka, do popełnienia czynu, przed którym inni się wzdragali? Piwnica Mieszczańska tuż po wybuchu Człowiek, który potrafił przewidzieć przyszłość W latach 1937-38 Georg Elser, pracujący wtedy jako robotnik w fabryce armatury, doświadczył w jaki sposób Niemcy coraz bardziej zbroją się i przygotowują do nowej wojny. Pompatyczne przemarsze nazistów i ich nieludzką propagandę odbierał jako nieznośną. Najpóźniej po Układzie monachijskim z 1938 roku było dla niego oczywiste, że prędzej czy później wybuchnie wojna. Zwiększyło to w nim chęć, by jej zapobiec. Elser wiedział, że nie osiągnie tego celu sporządzając i rozrzucając ulotki. Konieczne było dokonanie radykalnego, wręcz niesłychanego czynu. Nie wystarczyło przy tym zabicie samego Hitlera. Należało usunąć całe kierownictwo ruchu nazistowskiego, aby skutecznie położyć kres panowaniu tej dyktatury. Do tego celu Piwnica Mieszczańska w Monachium nadawała się wręcz idealnie. Odwiedzali ją wszyscy czołowi naziści, żeby wspominać i czcić nieudany pucz monachijski z 1923 roku. Znacznie wcześniej, niż wielu innych ludzi w Niemczech zdobyło się na odwagę sprzeciwienia się brunatnej dyktaturze, Elser podjął decyzję. Wszystko musiało nastąpić jak najszybciej. To także było dla niego oczywiste. Ne miał czasu na pozyskanie wspólników i podjęcie jakichś lepiej zorganizowanych działań. Poza tym powstałoby przez to także zbyt duże zagrożenie dla niego samego. Ktoś mógłby przecież ujawnić jego plany. Mimo to Elser nigdy nie był typowym przykładem samotnika działającego wyłącznie na własną rękę. Przesłuchanie Elsera - kadr z filmu (2015 r.) Lubił przebywać w towarzystwie i kochał muzykę. Na wieczorkach tanecznych grał na cytrze i kontrabasie. Wędrował z przyjaciółmi po Schwarzwaldzie. Miał spore powodzenie u kobiet. Ze związku z przyjaciółką miał syna, który urodził się w 1930 roku. Elser umiał cieszyć się życiem, ale stale nawiedzały go także fazy milczenia i zadumy. Choć jego związki z Kościołem nigdy nie były bliskie, przed zamachem często chodził do kościoła, nie zwracając, jako protestant, większej uwagi na to, jaki kościół odwiedza. Nie dręczyły go żadne wątpliwości, co powinien po swoim aresztowaniu zeznać do protokołu. W modlitwie szukał jedynie wsparcia i pociechy. Jego działania wynikały w dużo mniejszym stopniu z odwagi, niż z poczucia konieczności zapobieżenia przelewowi krwi i totalnej katastrofie. Zamach na Hitlera wydawał mu się usprawiedliwiony. Aresztowanie i śmierć Georga Elsera Elser nie czekał na wybuch swojej bomby. Chciał uciec do Szwajcarii. Nielegalnie. Został jednak zatrzymany po stronie niemieckiej podczas próby przekroczenia granicy. Znaleziono przy nim materiały na temat konstrukcji bomby i miejsca zamachu. To, co na pierwszy rzut oka wydaje się dyletanckie, w istocie rzeczy było przez Elsera starannie przemyślane. Chciał w ten sposób udowodnić, że jest sprawcą zamachu i zapobiec wydaniu go władzom III Rzeszy. Po odysei przez różne więzienia Elser trafił ostatecznie do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen, a potem w Dachau. Z tego okresu zachował się rozkaz wydany komendantowi obozu, w jaki sposób należy zlikwidować specjalnego więźnia Elsera. Miało to nastąpić dyskretnie i w taki sposób, żeby sprawiało wrażenie, że zginął podczas bombardowania obozu przez aliantów. W rzeczywistości jednak Elser został zamordowany strzałem w potylicę 9 kwietnia 1945 roku na miesiąc przed końcem wojny. Pomnik Georga Elsera w Königsbronn. Właśnie stąd zamachowiec wyruszył do Monachium. Długo niedoceniany bohater Po wojnie Elserem zainteresowano się w Niemczech bliżej dopiero w latach 60. kiedy jeden z historyków odkrył oryginały jego przesłuchań. Elser ujawnił w nich wiele informacji o sobie. Ale mimo wielodniowych brutalnych tortur starał się udzielać mało precyzyjnych i wymijających odpowiedzi, żeby nie zdradzić swoich prawdziwych przekonań. W latach 50. było w Niemczech jeszcze wielu zagorzałych nazistów, którzy twierdzili, że Elser działał z polecenia brytyjskich służb specjalnych. Nie chciano upamiętnić jego czynu, ponieważ Elser sympatyzował z komunistami, a to w młodej Republice Federalnej nie było dobrze widziane. Elser nie miał za sobą żadnego lobby. Dopiero w 1989 roku w Königsbronn w Badenii-Wirtembergi otwarto poświęconą mu izbę pamięci. Od 2011 roku w Berlinie stoi jego skromny pomnik. Imieniem Georga Elsera nazwano nagrodę przyznawaną za odwagę cywilną. Jego imię nosi także wiele ulic, placów i szkół. W 2015 roku nakręcono film fabularny przedstawiający jego historię. Po wielu latach zapomnienia samotny bohater Georg Elser wszedł wreszcie do pamięci zbiorowej Niemców. Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku! >>
Jeden z najbardziej krwawych zbrodniarzy w dziejach. Twórca III Rzeszy, odpowiedzialny za śmierć kilkudziesięciu milionów ludzi. Czy Adolf Hitler mógł przeżyć II wojnę światową? Co na ten temat sądzi Krzysztof Jackowski, słynny jasnowidz z Człuchowa? Pod koniec kwietnia bieżącego roku FBI pokazało dokumenty, z których wynikało, że amerykańskie służby tuż po II wojnie sprawdzały informacje dotyczące Adolfa Hitlera. Wielu świadków zeznało, że zbrodniarz miał przypłynąć do Argentyny łodzią podwodną. Co na ten temat sądzi Krzysztof Jackowski, słynny jasnowidz z Człuchowa? - Logicznie - przecież wielu esesmanów uciekło do Ameryki Południowej. Ci, którzy mieli wątpliwości, uciekli. Nie wierzę w to, że Hitler dał się zabić. Ja uważam, że Hitler uszedł z życiem, jestem co do tego przekonany - powiedział Krzysztof Jackowski w rozmowie z - Uważam, że ten morderca uciekł z rodziną i oko mu nie zadrżało, żeby upozorować zabójstwo jakichś innych ludzi i ich podpalić. W moim odczuciu Hitler przeżył wojnę i przygotował się na ucieczkę - dodał wizjoner z Człuchowa.
"W Alejach Ujazdowskich odbywała się defilada wojsk niemieckich. Stamtąd kolumny wrogiej armii skręcały w Aleje Jerozolimskie i Marszałkowską w kierunku Saskiego Ogrodu" – tak zapamiętał to wydarzenie Józef Małgorzewski, znany przedwojenny spiker Polskiego Radia. "Warszawiacy stali na chodnikach w milczeniu, a ulicą ciągnął nieprzerwany potok ludzi, maszyn i koni. Żołnierze wygoleni, butni, jechali na samochodach, inni siedzieli na wypasionych koniach ciągnących działa, moździerze, cekaemy. Czołgi ciężkie i lekkie jechały ze zgrzytem gąsienic. Na chodnikach panowała przeraźliwa cisza" – wspominał. W obawie przed zamachem Niemcy oczyścili z ludności cywilnej okoliczne kwartały ulic, a w centrum miasta wprowadzili zakaz wychodzenia na ulice. Wzdłuż chodników co dwa metry stali żołnierze Wehrmachtu. Na wszelki wypadek aresztowano też zakładników – ponad 400 osób, w tym władze Warszawy, prezydenta Stefana Starzyńskiego. Trybunę honorową wraz z Führerem zajmowali generałowie: Walter von Brauchitsch, Erhard Milch, Gerd von Rundstedt, Johannes Blaskowitz i Friedrich von Cochenhausen. Przemarsz wojsk obserwowała również Leni Riefenstahl, ulubiona reżyserka III Rzeszy. Jej ekipa rozstawiona w kilku miejscach Alej Ujazdowskich nagrywała defiladę. Miał z tego powstać film propagandowy. Misja granicząca z szaleństwem Tymczasem niecały kilometr dalej kilku Polaków czekało na sygnał do odpalenia ładunku wybuchowego. Niedawno walczyli jeszcze w mundurach, teraz byli w konspiracji. Zamach na Hitlera przygotowywał major Franciszek Niepokólczycki, dowódca 60. batalionu saperów Armii Modlin i zaufany współpracownik generała Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego. Jeszcze przed upadkiem Warszawy wstąpił do założonej przez generała Służby Zwycięstwu Polski. W konspiracji posługiwał się kilkoma pseudonimami, działał jako „Teodor", "Franek", "Halny". W ostatnich dniach września, jeszcze przed wejściem Niemców do Warszawy, na rozkaz Karaszewicza-Tokarzewskiego, wraz z grupą zakonspirowanych saperów zaminował skrzyżowanie dwóch ważnych ulic: Nowego Światu i Alej Jerozolimskich. Założenie było takie, że po kapitulacji Warszawy na defiladę zwycięstwa w stolicy podbitego kraju przybędzie wódz Trzeciej Rzeszy i przez to miejsce będzie zapewne przejeżdżał. Akcja była tak tajna, że przez dziesiątki lat po wojnie nie znano nazwisk saperów, którzy przygotowali zamach. Do jednego z jej uczestników dotarł dziennikarz i historyk Dariusz Baliszewski. Odnaleziony w jednym z warszawskich domów opieki porucznik Dominik Żelazko opowiedział, jak 25 września prowadził transport materiałów wybuchowych z magazynu przy ulicy Burakowskiej niedaleko cmentarza na Powązkach. Załadowane trotylem i ciągnięte przez konie wozy taborowe jechały przez oblężone i wciąż walczące miasto. Tego dnia Niemcy zrzucili na Warszawę ponad 600 ton bomb burzących i zapalających, nie ustawał też ostrzał artyleryjski. Konie trzeba było prowadzić za uzdę, bo się płoszyły. Gdy mijali kościoły, porucznik Żelazko kazał żołnierzom głośno odmawiać "Ojcze nasz", "Zdrowaś Mario" i „Pod Twoją obronę". Misja graniczyła z szaleństwem. Żelazko nie miał jednak wyjścia. Był oskarżony o dezercję, bo w czasie bitwy pod Mławą wraz z kilkunastoma swoimi ludźmi odłączył się od oddziału. W Warszawie czekał go sąd wojenny, jednak major Niepokólczycki zaproponował mu odkupienie win w zamian za dostarczenie trotylu z magazynów na rogu ulic Książęcej i Rozbrat. Udało się. Materiały wybuchowe trafiły do rowu przeciwczołgowego na Nowym Świecie, gdzie zostały zamaskowane, przykryte deskami i zasypane gruzem. Ładunek zakładali porucznik Franciszek Unterberger i kapitan Edward Brudnicki z 60. batalionu saperów. Mogli pracować nad bombą, nie wzbudzając podejrzeń, ponieważ po zakończeniu walk część obrońców miasta zajęła się rozbiórką barykad i rozminowywaniem niewybuchów. Zresztą Warszawę sprzątali nie tylko żołnierze. "Niechaj mieszkańcy każdego domu uporządkują przed nim ulicę, a wewnątrz podwórze, niechaj też uporządkują ulicę przed domami zburzonymi i zniszczonymi" – apelował 1 października na łamach „Wieczoru Warszawskiego" prezydent Stefan Starzyński. "Saperzy Niepokólczyckiego, usuwając zgodnie z układem o kapitulacji miasta barykadę w tym miejscu, założyli dwa olbrzymie ładunki materiałów wybuchowych" – pisał we wspomnieniach Jan Nowak-Jeziorański, zapoznany z tajnikami przygotowania zamachu przez samego generała Karaszewicza-Tokarzewskiego. 250 kilogramów trotylu po jednej stronie jezdni, 250 kilogramów trotylu po drugiej. Do wykopu wepchnięto także kilka pocisków artyleryjskich. Podłączone do zapalników druty ciągnęły się do posterunku saperów, ukrytego w piwnicy Clubu Cafe przy Nowym Świecie 15. Jakie skutki przyniosłoby zdetonowanie w ciasnej zabudowie miejskiej ponad pół tony trotylu wraz z pociskami? – W razie eksplozji obu ładunków w promieniu około 30 metrów zostałyby zburzone budynki, zabici ludzie i zniszczone samochody – wylicza w rozmowie z "Newsweekiem Historią" ekspert od materiałów wybuchowych, pułkownik Stanisław Kowalkowski z Akademii Obrony Narodowej. Zaś zasięg fali uderzeniowej, miotającej gruz, kamienie, metalowe elementy wyrwane z budynków oraz odłamki pocisków, mógłby wynieść nawet 70 metrów. Zamach mógł się więc udać. Wszyscy możemy wylecieć w powietrze 4 października Niepokólczycki zameldował Tokarzewskiemu, że wszystko gotowe. A dzień później na Okęciu wylądował samolot z Adolfem Hitlerem na pokładzie. Führer wsiadł do sześciokołowego mercedesa i w eskorcie pododdziału wojsk lądowych przemknął przez oczyszczone z ludności cywilnej i obstawione niemieckimi żołnierzami ulice Warszawy. W tym czasie w piwnicy Cafe Clubu przy detonatorze czuwał saper. Odpalenie ładunku zaplanowano precyzyjnie. "Pierwsza czujka bezbłędnie zakamuflowana na rogu Biura Zarządu Kolei Państwowych naprzeciwko Banku Gospodarstwa Krajowego – przyp. red.], druga koło Cafe Clubu. Pierwszy informator przekazywał sygnał od obserwatorów z placu Trzech Krzyży i przekazywał drugiemu ukrytemu na rogu Cafe Clubu, który z kolei dawał sygnał ekipie podziemnej w Cafe Clubie oraz obserwatorowi w Gastronomii". Ukryty w ruinach gmachu dyrekcji kolei łącznik miał zaalarmować pozostałe posterunki strzałem z pistoletu. Tego dnia razem z Adolfem Hitlerem mógł zginąć także generał Tokarzewski-Karaszewicz. Jak opowiadał już po wojnie w Radiu Wolna Europa, zupełnie nieświadomy zagrożenia przyszedł rano do mieszkania znanego warszawskiego adwokata i działacza politycznego Leona Nowodworskiego, mieszkającego przy Nowym Świecie 7, tuż obok podłożonych na ulicy ładunków. Miało się tam odbyć spotkanie z politykami poszczególnych stronnictw. W pewnym momencie do drzwi zaczęli dobijać się gestapowcy. Uczestnicy spotkania ukryli się, ale słyszeli, jak Niemcy ogłaszają pod groźbą śmierci zakaz wychodzenia na ulicę i podchodzenia do okien. Dowódca Służby Zwycięstwu Polski zrozumiał, że tego dnia w Warszawie odbędzie się defilada zwycięstwa, na której prawdopodobnie pojawi się Adolf Hitler. "W czasie nieoczekiwanej wizyty agentów gestapo w mieszkaniu adwokata Nowodworskiego zdałem sobie sprawę, że za chwilę także i my wszyscy możemy wylecieć w powietrze" – mówił generał w audycji Radia Wolna Europa. "Nikomu z uczestników posiedzenia nie powiedziałem o tem oczywiście ani słowa, gdyż odwrót i tak był odcięty, dom otoczony przez wojsko i policję, a ulica zamknięta" – wyjaśniał Tokarzewski-Karaszewicz. Jednak dom nie wyleciał w powietrze, a saper nie odpalił detonatora. Führer po odebraniu defilady Wehrmachtu najpierw obejrzał Belweder, a następnie przejechał Nowym Światem tuż obok skrzyń wypełnionych trotylem. Spieszył się. Rezygnując nawet z przygotowanego na jego cześć obiadu, pojechał inną już trasą na lotnisko, wsiadł do samolotu i odleciał do Berlina. Zamach się nie powiódł. Tylko Polacy nie mieli skrupułów Akcję udaremnili nieświadomie żołnierze niemieccy, którzy wypędzali cywilów z trasy defilady. W ten sposób zlikwidowali posterunek przy placu Trzech Krzyży. Ten, który miał zaalarmować łącznika czuwającego w ruinach gmachu Dyrekcji Kolei. Major Niepokólczycki nie zdołał dojechać na miejsce zasadzki, ponieważ Niemcy zamknęli ulice w centrum Warszawy. Akcja bez dowódcy i dokładnego rozpoznania miała o wiele mniejsze szanse powodzenia. Jak wspominał generał Tokarzewski-Karaszewicz, defilada zaskoczyła zamachowców. Łącznik nie miał pewności, kto ją przyjmuje. Czy był to któryś z generałów, czy może sam Führer. Zawahał się więc i „nie dał znaku do odpalenia detonatora w chwili, gdy korowód aut w szybkim tempie przemknął mu przed nosem". Ładunki wybuchowe Niemcy znaleźli bardzo szybko, podczas porządkowania ulicy po defiladzie. Wtedy dotarło do nich, że Polacy chcieli zabić Hitlera. Rozpoczęli śledztwo w oflagach, wśród saperów, obrońców Warszawy. Na szczęście bezskutecznie. Zdaniem historyka Rogera Moorhouse'a, przygotowanego przez Niepokólczyckiego zamachu na Hitlera nie można porównać do żadnej innej podobnej akcji bojowej w czasie całej II wojny światowej. – Przede wszystkim został on zorganizowany przez żołnierzy regularnej armii państwa znajdującego się w stanie wojny z Niemcami – zaznacza autor "Polowania na Hitlera". – Brytyjczycy i Sowieci badali później możliwość zlikwidowania Hitlera, jednak zarzucili ten pomysł. Brytyjczycy dlatego, że obawiali się ustanowić niebezpieczny precedens. Sowieci uznali z kolei, że słabnący i żywy Hitler może być im bardziej przydatny niż martwy. Tylko Polacy nie mieli skrupułów – podkreśla. Skazany na śmierć Franciszek Niepokólczycki po zakończeniu wojny nie przerwał działalności konspiracyjnej. W listopadzie 1945 roku stanął na czele Zarządu Głównego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Rok później wpadł w Krakowie w ręce bezpieki. Został skazany na śmierć, jednak wyrok zamieniono mu na dożywotnie więzienie, choć odmówił podpisania listu do Bolesława Bieruta z prośbą o ułaskawienie. Wypuszczono go na wolność na fali odwilży politycznej dopiero w grudniu 1956 roku. Potem pracował między innymi w Stowarzyszeniu Wynalazców Polskich oraz Spółdzielni Inwalidów i Emerytów Kolejowych. Zmarł w czerwcu 1974 roku. Jego żona Anna wspominała, że do końca swego życia omijał skrzyżowanie Nowego Światu i Alej Jerozolimskich. Gdy pytała, dlaczego, ograniczał się do odpowiedzi: – Przysięgłem sobie, że moja noga więcej tam nie na śmierć Korzystałem z książek: Roger Moorhouse, „Polowanie na Hitlera", Znak 2006; Peter Hoffmann, „Osobista ochrona Hitlera", Wołoszański 2012; Daniel Bargiełowski, „Po trzykroć pierwszy", Rytm 2000. W tekście zostały wykorzystane informacje z artykułu Dariusza Baliszewskiego „Polski zamach na Hitlera", który ukazał się w „Newsweeku" w styczniu 2002 roku. Newsweek Historia INWALIDZI WOJENNI, weterani wielkiej wojny ojczyźnianej. Byli wszędzie, na każdym placu miejskim, na dworcach kolejowych w portach i w metrze. Handlowali czym popadło, żebrali, grali na harmoszkach i popijali wódkę. Mówili i śpiewali co na sercu. W końcu zapadła decyzja: mają zniknąć. I zniknęli – los 10 milionów inwalidów wojennych w Rosji ujawnia IGOR T. MIECIKFinansowe fundamenty nazistowskiego państwa stworzyli ekonomiści Hjalmar Schacht i John Foster Dulles. Fundamenty przemysłowe wzmocniły się dzięki zagarnięciu Austrii. To pozwoliło Hitlerowi zbudować militarną machinę. Tak potężną, że mogła rzucić wyzwanie całemu światu – skąd HITLER miał pieniądze na stworzenie armii piszę BOGUSŁAW WOŁOSZAŃSKIPo 966 r. MIESZKO właściwie w ogóle nie prowadzi w swoim kraju ewangelizacji. Wygląda na to, że nie obchodzi go, w co wierzą jego poddani, dopóki zachowują wierność wobec niego. Prawdziwą chrystianizację państwa przeprowadzi dopiero wiele lat później jego syn, Bolesław Chrobry– opowiada PROF. PRZEMYSŁAW URBAŃCZYK CHINY KONTRA ZACHÓD. Nankin, stolica XV-wiecznych Chin, był największą metropolią ówczesnego świata. W Anglii żyło się wówczas jak we współczesnej Somalii – upadki i rozkwity średniowiecznych cywilizacji przypomina Maciej Nowicki (RZ)
Moderatorzy: Delwin, SOLON, zecer, Wice-Admini Czy Polacy powinni zabić Hitlera w Warszawie? Tak 10 71% Nie 4 28% Liczba głosów : 14 Re: "Polski zamach na Hitlera" Schellenberg So 19 lip, 2003 08:00 Witam. Czas na nowy temat. Dnia 5 października 1939 r. Adolf Hitler przejeżdżał swoim samochodem na paradzie zwycięstwa w Warszawie, nie wiedząc jak wielkie groziło mu niebezbieczeństwo. Pod drogą, którą miał przejeżdżać Hitler Polacy podłożyli 500 kg trotylu (wybuch tego ładunku był tak wielki, że zabił by wszystkich w promieiu 100 m). Moje pytanie jest następujące: Czy Polacy powinni zabić Adolfa Hitlera? Jakie by to miało konsekwencje dla narodu polskiego? Zapraszam do dyskusji. Pozdrawiam serdecznie - Schellenberg. Jedna torpeda w celu, jeden statek na dnie - Otto Kretschmer. Schellenberg Podporucznik marynarki Posty: 414Dołączył(a): N 09 mar, 2003 22:15 Strona WWW Re: "Polski zamach na Hitlera" zbawiciel85 So 19 lip, 2003 16:42 Tak wczesna śmierć Hitlera mogłaby bardzo różnie wpłynąć na sytuację w Polsce. 1. Kompletny chaos w III Rzeszy i separatystyczny pokój na wschodzie -> rokowania z Aliantami, na temat pokoju na warunkach quo. 2. Dojście do szczytów władzy Bormanna, Himlerra czy Goeringa, represje na polskim narodzie i dalsze prowadzenie wojny. Możliwość(choć bez Hitlera wątpię) pokonania Francji i ewentualny pokój z zachodem, z pełnym zagarnięciem już zajętych ziem - lebensraum fur alles. Były także minusy - choć w tamtym okresie ich nie widziano. To Hitler doprowadził do kompletnego zniszczenia Niemiec i tym samym ideologi Nazizmu... Pozdrawiam idę po mleko a mi się niechce :( Zaklinam was, bracia, pozostańcie wierni ziemi i nie wierzcie tym, co wam o nadziemskich mówią nadziejach! Truciciele to są wiedni czy nieświadomi! zbawiciel85 Generał brygady Posty: 576Dołączył(a): Cz 30 sty, 2003 22:34Lokalizacja: Szczecin Strona WWW Re: "Polski zamach na Hitlera" Mariusz N 20 lip, 2003 11:37 W książce Davida Irvinga ,,Wojna Hitlera'' jest mowa o opozycji antyhitlerowskiej już w 1938 r. Gdyby go diabli wzięli, przypuszczalnie to ona przejęłaby władzę, ale jest rzeczą dyskusyjną czy Niemcy wycofaliby się z Polski na linię granicy sprzed 1 września. Według mnie na pewno nie oddaliby Gdańska, Pomorza, Śląska przy, oczywiście aplauzie Zachodu. W najbardziej optymistycznej wersji granice Polski to te mniej więcej z okresu Królestwa Kongresowego. Nie zapominajmy o Mariusz MarszałekDziadek Administrator Posty: 3836Dołączył(a): Pt 23 maja, 2003 21:55 Re: "Polski zamach na Hitlera" Schellenberg Pt 25 lip, 2003 11:07 Cześć. Więc według mnie, zamach na Hitlera z jednej strony powinien być wykonany: - jeśliby wódz III Rzeszy zginął, to może II wojna światowa nie pochłonęła by takiej ilości ofiar jak to miało miejsce (ok. ludzi). - z drugiej strony major Niepokólczycki nie wykonał zamachu, ponieważ obawiał się, że gdyby Hitler zginął, w Polsce mogłaby być nieprawdopodobna masakra ludności polskiej (co i tak miało miejsce w czasie II wojny światowej). Trudno obecnie powiedzieć czy Polacy powinni zabić Hitlera, mimo to jestem zaskoczony wynikiem sondażu. Zapraszamy na - aktualizacja, a w niej... (zobaczcie sami). Pozdrawiam serdecznie - Schellenberg. Ostatnio edytowano Pt 25 lip, 2003 14:09 przez Schellenberg, łącznie edytowano 1 raz Jedna torpeda w celu, jeden statek na dnie - Otto Kretschmer. Schellenberg Podporucznik marynarki Posty: 414Dołączył(a): N 09 mar, 2003 22:15 Strona WWW Re: "Polski zamach na Hitlera" TOŁDI Pt 25 lip, 2003 11:45 Konsekwencje takiego zamachu moim zdaniem zależałyby od tego kto przeja by władę w III Rzeszy . Jeśli nie daj Boże Himler ( choc nie wiem czy był juz wtedy na tyle silny) , lub Goering to przechlapane . Bardzo mozliwe że powsałaby sytuacja podobna do tej jaka była w ZSRR po smierci Stalina , co nie zmienia faktu ze Niemcy nadal dysponowali by swą silna armią . Mozliwe też że po smierci Hitlera panstwa zachodnie zobaczyłyby w zaistniałej sytuacji swą szansę na okiełznamie Niemiec - ale hipoteza raczej watpliwa . Jeśli zaś znalazłby sie ktos z głową na karku to historia mogłaby sie rożnie potoczyć łącznie z wycoaniem sie Niemców z Polski ( no niestety zostali byśmy w okrojonych granicach ). I tu pojawia sie to samo pytanie co niemal przy kazdym temacie związanym z Polską i Adolfem - a co na to tawarisz Stalin ???????? „ Panie Boże , proszę Cię , abyś dziś nie wspierał tych łajdaków , moich wrogów . A jeśli już nie chcesz mnie wspierać , to siedź cicho i patrz , co ja robię „ TOŁDI Futrzatyhonorowy wiceadministrator Posty: 4775Dołączył(a): Śr 16 lip, 2003 14:15Lokalizacja: Varsowia Re: "Polski zamach na Hitlera" Radek Pt 25 lip, 2003 13:07 Nie nie i jeszcze raz nie! Wyobraźcie sobie: Hitler ginie w Warszawie, Polska leży w ruinie a połowa jej ziem jest już w rękach ZSRR. Po śmierci Hitlera raczej nie liczyłbym na objęcie władzy przez pojedyńczą osobę. Zaczęłaby się raczej wojna o fotel Fuhrera i doprowadziłoby to do ogromnego chaosu w III Rzeszy. Nie chodzi mi o to, że ludzie wylegli by na ulice ale zapanowałby chaos decyzyjny. Nie zapominajcie, że sam hitler stwarzał w swoim najbliższym otoczeniu atmosferę konkurencji i specjalnie tak organizował prace podwładnych, żeby ich kompetencje zazębiały się i zachodziły na siebie. Ciągła zawiść doprowadziła do skonfliktowania niemal wszystkich instytucji [najlepiej to widać na przykładzie agencji wywiadów]. W tej atmosferze walka o schedę była moim zdaniem nieunikniona. I co robi stalin? Długo bym się na jego miejscu nie zastanawiał tylko pchnął armię dalej na Zachód. Kto go miał niby wtedy zatrzymać? Zrujnowana Polska, osłabione Niemcy, słabe jak zawsze Słowacja i Rumunia? To byłby prawdziwy Czerwony Sztorm. Takie jest moje skromne zdanie. Pozdrawiam, Radek Rzeszotarski Radek Kapitan Posty: 856Dołączył(a): Pn 14 kwi, 2003 10:01Lokalizacja: Tychy Re: "Polski zamach na Hitlera" Mariusz Pt 25 lip, 2003 21:02 Niby tak, ale czy niejaki Hess nie był juz wtedy wyznaczony na następce Adolfa? Nie jestem specjalista w tym zakresie i może coś mylę, ale wydaje mi sie, że w tym przypadku - jeżeli mam rację- to po prostu było by tak : umarł król, niech żyje król. Uważam, że w tym czasie opozycja w łonie armii i kierownictwa Niemiec nie była aż tak mocna. Co do rosyjskiej armii? Pokazała swą siłę w Finlandii. A Wehrmacht był w tym czasie może nie największym, ale na pewno najsprawniejszym wojskiem na świecie. Uważam, że konflikt rosyjsko- niemiecki to rzecz nieunikniona, ale wątpię, czy w 39 r. W tym przypadku stawiam na wiosnę 40. Ala jakby nie było - znów cała zadyma na ziemiach polskich. Ostatnio edytowano Wt 10 paź, 2006 21:15 przez Mariusz, łącznie edytowano 1 raz Mariusz MarszałekDziadek Administrator Posty: 3836Dołączył(a): Pt 23 maja, 2003 21:55 Re: "Polski zamach na Hitlera" Binas Pn 04 sie, 2003 12:57 Moim zdaniem upadły by całe morale społeczeństwa. Podpisany zostałby na 99% pokój Niemcy i Alianci , chociaż bez Hitlera niemcy wyszli by o wile lepiej i naewt mogli by wygrać wojnę. W tym okresie (1939) jednak byli jeszcze za słabi, ale jak by Himmler został fuhrerem to byłoby jak za Hitlera Czas rozpocząć krucjatę aby nawrócić pogan !!! Binas Podporucznik Posty: 276Dołączył(a): Pn 04 sie, 2003 12:03Lokalizacja: Bunkier Re: "Polski zamach na Hitlera" Erek Pn 04 sie, 2003 14:52 nie powinni ponieważ nastepne posuniecia hitlera doprowadzily do upadku III Rszeszy. Mieli do wyboru wojnę albo hańbę. Wybrali hańbę. A wojnę będą mięli i tak... Erek Starszy sierżant Posty: 129Dołączył(a): Śr 19 lut, 2003 09:12Lokalizacja: Sandomierz Re: "Polski zamach na Hitlera" Ragnarok Pn 11 sie, 2003 20:07 Ja uważam, że nie doszło by do rzadnego większego chaosu. Niemcy przecież były w szczycie rozwoju i już po kilku zwycięstwach, po Hitlerze władzę przejął by jeden z jego ludzi, ale jego władza nie była by taka mocna, co by nie przeszkadzało Niemcom w podboju Europy. Teraz Niemcy by nie popełniły takiego błędu, jak w czasie Bitwy o Anglię(i wielu innych), bo nowy wódz nie miałby takiej wielkiej władzy nad wojskowymi. Ragnarok Chorąży Posty: 151Dołączył(a): So 21 cze, 2003 16:02Lokalizacja: Warszawa Re: "Polski zamach na Hitlera" Radek Wt 12 sie, 2003 07:10 Jeden z ludzi Hitlera przejmuje władzę? Pieknie, tylko wskaż który. Żaden z nich nie miał wystarczającej pozycji i poparcia w armii jak i w społeczeństwie. Hitler to była ikona a Himmler zawsze był kojarzony z SS i przez społeczeństwo był niezbyt lubiany [taki eufemizm]. No więc kto? Himmler, Hess, Goering, Bormann? Każdy z nich po przejęciu władzy miał kilku przeciwników tylko czekających na to żeby mu wbić sztylet w plecy przy najbliższej okazji. Hitlera wszyscy oni poważali a siebie nawzajem nienawidzili. Niby jak miał się w takiej sytuacji wyłonić silny wódz? Pozdrawiam, Radek Rzeszotarski Radek Kapitan Posty: 856Dołączył(a): Pn 14 kwi, 2003 10:01Lokalizacja: Tychy Re: "Polski zamach na Hitlera" Butryk Wt 12 sie, 2003 12:27 Tylko, że Himmler Radku z nich wszystkich miał najwieksze możliwości. Dowodził ponad pięciomilionową rzeszą oddanych mu ludzi. Tak więc dla mnie to właśnie Hmmler był najpoważniejszym kandydatem do przejęcia władzy po Hitlerze. Butryk Generał brygady Posty: 1059Dołączył(a): So 17 maja, 2003 19:10Lokalizacja: Brzeg Dolny Medale Strona WWW Re: "Polski zamach na Hitlera" Mariusz Wt 12 sie, 2003 12:54 Ale, ale... Była parada zwycięstwa - fakt Był na niej Adolf - fakt Był plan zamachu - fakt Pytanie : kto, oprócz Hitlera był na paradzie? Na pewno też by zginął i krąg ewentualnych pretendentów do władzy mamy zawężony. Ja mam nadzieje, że w Alejach był i Himmler. Pozdro. Mariusz MarszałekDziadek Administrator Posty: 3836Dołączył(a): Pt 23 maja, 2003 21:55 Re: "Polski zamach na Hitlera" Radek Wt 12 sie, 2003 12:58 A jak myślisz jak długo by się utrzymał? Nie zapominaj, że "starzy" generałowie Wehrmachtu gardzili Himmlerem i aparatczykami SS, którzy wg nich lizali d... Hitlera. Himmler miał możliwości przejęcia władzy ale moim zdaniem w grę wchodził tylko wariant siłowy. Wątpię, czy ktokolwiek z armii poparłby tą kandydaturę na fuehrera. Mozliwe, że byłoby ostre starcie na lini SS - Wehramacht... Co o tym sądzicie? Pozdrawiam, Radek Rzeszotarski Radek Kapitan Posty: 856Dołączył(a): Pn 14 kwi, 2003 10:01Lokalizacja: Tychy Re: "Polski zamach na Hitlera" Radek Wt 12 sie, 2003 13:03 PS do mojego posta: czy SS-manni byli oddani Himmlerowi aż tak do końca? Czy po śmierci Hitlera zwarta siła SS byłaby nadal taka zwarta? Przecież prawdziwi fanatycy byli zapatrzeni w swego wodza a nie w swojego przełożonego. Dla nich rozkaz Himmlera był rozkazem Hitlera ale gdyby tego drugiego zabrakło, czy część SS-mannów nie straciłaby motywacji? Pozdrawiam, Radek Rzeszotarski Radek Kapitan Posty: 856Dołączył(a): Pn 14 kwi, 2003 10:01Lokalizacja: Tychy Re: "Polski zamach na Hitlera" Butryk Wt 12 sie, 2003 21:42 No właśnie Radku napisałeś, że "starzy" generałowie gardzili Himmlerem. Było tez kilku generałów w najwyższym dowództwie Wehrmachtu, którzy byli zapiekłymi nazistami, tak więc tej jedności nie byłoby i w Wehrmachcie. W takim wypadku ktoś musiałby zająć miejsce Hitlera, zakładając oczywiście, że Himmler przeżyłby zamach, bowiem był obecny w Warszawie przy boku Fuhrera. Himmler już wtedy zaczął być realną potęgą. Wtedy to własnie zaczęła powstawać Waffen-SS, Himmler miał też poparcie niektórych wielkich przemysłowców a także wbrew pozorom, wojskowych (np. Reichenau). Myślę też, że prawie bezsprzecznie otrzymałby poparcie swoich podwładnych. SS to był zakon i cała elita owego zakonu wyrosła dzięki niemu. Butryk Generał brygady Posty: 1059Dołączył(a): So 17 maja, 2003 19:10Lokalizacja: Brzeg Dolny Medale Strona WWW Re: "Polski zamach na Hitlera" zbawiciel85 Wt 12 sie, 2003 22:19 Wtrącę tylko słówko o apolityczności starej gwardii Reichswehry - tym samym znacznej części kadry oficerskiej Wehrmachtu. Ślepa wiara w wodza i nazistowskie ideały nie była mile widziana we (wczesnej) armii, a jedynie znaczna energia Hitlera włożona w reorganizację i unowocześnienie(także mentalne) armii została `mile` przyjęta. Ryzyko buntu w armii mimo, że realne nie było wcale tak wielkie, że możnaby mówić o otwartym konflikcie... a jeżeli już to z pewnością SS nie dałaby sobie dmuchać w kaszke. Upolitycznienie Reichswehry, (tuż potem) Wehrmachtu następowało szybko - odkąd zezwolono wojskowym na wstęp do partii - jednak armia nie została do cna przesiąknięta nazistowskim g... , pozostało z niej wiele starokajzerowskich zasad, między innymi - nie wtrącać się w życie polityczne! Pozdrawiam Zaklinam was, bracia, pozostańcie wierni ziemi i nie wierzcie tym, co wam o nadziemskich mówią nadziejach! Truciciele to są wiedni czy nieświadomi! zbawiciel85 Generał brygady Posty: 576Dołączył(a): Cz 30 sty, 2003 22:34Lokalizacja: Szczecin Strona WWW Re: "Polski zamach na Hitlera" Radek Śr 13 sie, 2003 06:37 No właśnie! I trzeba sobie zadać pytanie, czy żołnierze Wehramchtu poszliby za głosem Himmlera, czy raczej za głosem swoich generałów, którzy byli dla nich autorytetami. Przecież przez całą wojnę dochodziło do ostrych spięć pomiędzy Wehrachtem, a Waffen-SS [chociażby kwestia nowego uzbrojenia, które zamiast do jednostek frontowych trafiało nierzadko do wypierdków z Hitlerjugend]. Po drugie nie chodzi mi nawet o całą armię w ogóle ale o ich najwyższych oficerów. Skoro już od początku wojny istniała w sztabie opozycja wobec Hitlera, a był on przecież wodzem narodu, który zdobył władzę i uwielbienie tylko dzięki sobie, to jak ta opozycja musiałaby wyglądać wobec kogoś tak kunktatorsko nastawionego jak Himmler. Nia zapominajcie, że on chciał jak najwięcej władzy zagarnąć dla siebie również pod panowaniem Hitlera co konfliktowało go niemal z każdym wyższym rangą urzędnikiem Rzeszy a także ze sztabem, w którym też byli marzyciele pokroju Goeringa. Trzeba się również zastanowić jaka byłaby reakcja Zachodu na fakt, że Hitler ist kaputt. Być może byłoby to impulsem dla Francji do ataku na Rzeszę. Z tym Himmler też musiał się liczyć. Pucz z udziałem SS i czystki w aparacie NSDAP osłabiłoby państwo na tyle, że byłoby łatwym łupem dla ogromnych armii Francji i ZSRR gdyby zdecydowały się na atak. Po trzecie Hitler nie potrzebowałby tak silnego aparatu terroru jak Himmler z tego prostego powodu, że miał charyzmę. Himmler musiałby liczyć tylko na swoje SS i prawdopodobnie narzędziem utrzymania za pysk wszystkich na około były właśnie te oddziały. SS przejęło by funkcje, którą w ZSRR sprawowało NKWD. Pozdrawiam, Radek Rzeszotarski Radek Kapitan Posty: 856Dołączył(a): Pn 14 kwi, 2003 10:01Lokalizacja: Tychy Re: "Polski zamach na Hitlera" Schellenberg N 17 sie, 2003 07:48 Cześć. Przeczytałem Wasze wypowiedzi, które mówią o przejęciu władzy (zwłaszcza przez "stryja Heńka") oraz Hermanna Goeringa, ale żaden z Was nie zaproponował aby Rzeszą rządził Bormann. W końcu też był bardzo bliska Hitlera. Jak myślicie czy jego by słuchali żołnierze Wehrmachtu? Pozdrawiam serdecznie - Schellenberg. Jedna torpeda w celu, jeden statek na dnie - Otto Kretschmer. Schellenberg Podporucznik marynarki Posty: 414Dołączył(a): N 09 mar, 2003 22:15 Strona WWW Re: "Polski zamach na Hitlera" Scypion N 17 sie, 2003 10:14 Schellenberg napisał(a): Wasze wypowiedzi, które mówią o przejęciu władzy (zwłaszcza przez "stryja Heńka") oraz Hermanna Goeringa, ale żaden z Was nie zaproponował aby Rzeszą rządził Bormann. W końcu też był bardzo bliska Hitlera. Witam. A cóż on miał do gadania w 1939 r. ???? Pozdrawiam. Scypion Scypion Generał brygady Posty: 1132Dołączył(a): Wt 28 sty, 2003 06:25Lokalizacja: Gdańsk Strona WWW Re: "Polski zamach na Hitlera" renata Pt 29 sie, 2003 20:59 mnie jesli Hitler by zginął z pewnoscią losy wojny potoczyłyby sioe zupełnie inaczej, korzystniej dla plan zamachu na jego zycie planowano juz wiele razy i nigdy nikomu sie nie udało go , ze miał on niesamowite nad nim czuwała, jak to brakowało nie wiele zeby najsłynniejszy zamach na hitlera w Wilczym Szancu nie udał sie do końca, być moze gdyby Stauffenberg miał w walizce jeszcze jedna bombe(której nie zdązył juz zamiescić) Hitler by tym wypadku władze przejełaby jest to opisane w ksiżce Canarisa, autora nie pamietam:) renata Plutonowy Posty: 68Dołączył(a): Śr 27 sie, 2003 21:12 Re: "Polski zamach na Hitlera" Butryk Pt 29 sie, 2003 21:04 Scypion napisał(a):Schellenberg napisał(a): Wasze wypowiedzi, które mówią o przejęciu władzy (zwłaszcza przez "stryja Heńka") oraz Hermanna Goeringa, ale żaden z Was nie zaproponował aby Rzeszą rządził Bormann. W końcu też był bardzo bliska Hitlera. cóż on miał do gadania w 1939 r. ???? O to chodzi drogi Schellenbergu. Nie był to żaden autorytet w 1939 r. Realną potęgę trzymał w rękach chyba jedynie Himmler w tym czasie. Butryk Generał brygady Posty: 1059Dołączył(a): So 17 maja, 2003 19:10Lokalizacja: Brzeg Dolny Medale Strona WWW Re: "Polski zamach na Hitlera" Halibutt Wt 16 wrz, 2003 13:32 Mariusz napisał(a):(...)Co do ruskiej armii? Pokazala swą siłe w Finlandii. A Wehrmacht był w tym czasie może nie najwiekszym, ale na pewno najsprawniejszym wojskiem na świecie. Uważam, że konflikt rusko- niemiecki to rzecz nieunikniona, ale watpię, czy w 39 r. W tym przypadku stawiam na wiosnę 40. Ala jakby nie było - znów cała zadyma na ziemiach tutaj przychylam się do zdania Suworowa, że Wojna Zimowa była gigantycznym sukcesem Armii Czerwonej. - Niewykonalne zadanie - mocno ufortyfikowany teren - mrozy - śnieg - armia gotowana od wielu lat do ataku na europejskie pola i łąki, nie fińskie lasy i jeziora - czołgi przystosowane do dobrych warunków terenowych i tak dalej. A Sowietom i tak się udało. Z Niemcami w stanie chaosu (jeśli...) Armia Czerwona rzeczywiście mogłaby sobie poradzić. Zwłaszcza że walka o władzę mogłaby uwikłać poważne siły Wehrmachtu w politykę (dywizje ściągane na gwałt do Berlina i tym podobne). A wracając do tematu: powinni byli. Mimo ceny i mimo możliwych następstw. Pozdrawiam The Soviets won the war. We happened to be nearby. Halibutt Podporucznik Posty: 384Dołączył(a): Wt 16 wrz, 2003 11:59Lokalizacja: Warszawa Strona WWW Re: "Polski zamach na Hitlera" Ponury Wt 10 paź, 2006 20:42 Mariusz napisał(a):W ksiazce Davida Irvinga ,,Wojna Hitlera'' jest mowa o opozycji antyhitlerowskiej juz w 1938 r. Nie jest to jedyna publikacja, która wspomina na podstawie dokumentów że Canaris i reszta z "Czarnej Kapeli" konspirowali już od 1938 roku [wycięte]A pisząc spojrzałeś na datę postu który cytujesz? Nieco inaczej wtedy było na Ostatnio edytowano Wt 10 paź, 2006 21:13 przez Ponury, łącznie edytowano 1 raz "Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica. Ponury Pułkownik Posty: 2548Dołączył(a): So 23 kwi, 2005 00:26Lokalizacja: Gdańsk! Medale Strona WWW Re: "Polski zamach na Hitlera" KastoR Cz 12 paź, 2006 16:35 Witam Wszyscy się zastanawiacie, kto by przejął schedę po Hitlerze... Powinniśmy się raczej zastanowić najpierw ile taka walka o stołek fuhrera by trwała, a później dopiero kto by ją wygrał. Dlaczego tak uważam? Jest początek października (na dobrą sprawę to jeszcze nie jest zima), Stalin ma wojska w zasadzie na pozycjach. Myślę, że dogadanie się jego i Aliantów twałoby naprawdę krótko. Albo najpierw by zaatakował i później pogadał z Francuzami na temat drugiego frontu, albo zrobiłby to w odwrotnej kolejności. Zanim Niemcy, pozbawieni przywódcy oraz sporej liczby dotychczasowych innych potencjalnych liderów (którzy, jak ktoś już wspomniał wcześniej, zgineliby razem z Hitlerem), pozbieraliby się po tej stracie, mieliby już prawdziwą wojnę na dwa fronty, a nie tylko udawaną... Wlk. Brytania zaczęłaby prawdziwe naloty na niemiecki przemysł, to samo francuzi. Uderzenie na Linię Siegfryda nie nastąpiłoby od razu (mimo wszystko francuzi nie byli jeszcze do tego zdolni), jednak z pewnością w końcu miałoby miejsce. (Zawieść Polaczków to co innego, a zawieść potężnego sojusznika jakim okazałby się Stalin, to już inna rzecz). Pamiętajmy, że 1939 roku Niemcy mieli jeszcze stosunkowo słabe siły (to nie wiosna 40'). W obliczu takich wydarzeń, pozbawione przywódcy duchowego niemieckie społeczeństwo miałoby najwięcej do powiedzenia. A ludzie szybko przypomnieliby sobie przegrana wojnę z 1914 roku... Gestapo, inne środki represji?? To wypalało przeciwko Żydom, przeciwnikom, oraz innym podbitym narodom. Pacyfikacja własnego narodu do już całkiem inna sprawa. Do tego doszłaby rywalizacja o władzę dotychczasowych pomagierów Hitlera. Armia, Silna, Mobilna i nowoczesna to jedno. Jednak żadna armia, nawet ta najlepsza, nie jest w stanie podejmować najwiekszych poświęcej i wysiłków jeśli nie popiera jej cały naród. W obliczu podziałow jakie nastąpiłyby w III Rzeszy, takie poparcie dla armii i dalszej wojny nie byłoby już ani takie pewne ani takie duże. Te wszystkie aspekty oraz problemy byłyby do przezwyciężenia. Niemcy mogliby się zjednoczyć ponownie w obliczu nowego wroga (Stalina), jednak na taką reakcję potrzebaby było czasu. Czasu, którego Stalin, atakując od razu, nie dałby Niemcom. pozdrawiam "Historia ludzkości to historia wojen" KastoR Starszy sierżant Posty: 142Dołączył(a): Cz 06 sty, 2005 21:44 Powrót do Rozważania alternatywne Kto przegląda forum Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 1 gość
Najbardziej prześladowaną mniejszością etniczną w Europie lat 30. nie byli niemieccy Żydzi, tylko 600 tysięcy Polaków w ZSRR – mówi znakomity historyk Timothy Snyder. Newsweek: W książce „Skrwawione ziemie”, która właśnie ukazała się w Polsce, podkreśla pan, że Stalin zabił znacznie mniej ludzi, niż sądziliśmy. Mówiono o 20 milionach ofiar cywilnych, w rzeczywistości liczby są znacznie niższe – 6 milionów, najwyżej 9, jeśli dodamy ofiary deportacji. Skąd tak wielki błąd? Timothy Snyder: Dopóki system radziecki trwał, nie można było dotrzeć do większości źródeł. A kiedy niczego nie wiadomo na pewno, liczby ofiar idą w górę. Potem komunizm upadł i sytuacja stała się względnie prosta – Sowieci byli bardzo dokładni, jeśli chodzi o liczby zabitych, poza jednym wyjątkiem: Wielkim Głodem na Ukrainie. Kolejna sprawa to zimna wojna. Amerykanie szukali uzasadnienia dla dwóch sprzecznych twierdzeń: że Stalin był gorszy od Hitlera, lecz zarazem Hitler był gorszy od Stalina. I znaleziono rozwiązanie: ilość kontra jakość. Uznano, że Stalin był gorszy, ponieważ zamordował dziesiątki milionów ludzi, Hitler zaś był gorszy, bo zamierzał wymordować cały naród. Tyle że Hitler zamordował więcej cywilów niż Stalin: 12 milionów. A Stalin mordował znacznie częściej na tle etnicznym, niż nam się wydaje. To nie Hitler, lecz Stalin dokonał pierwszych masowych morderstw narodu w międzywojennej Europie. Jeden z tych mordów w latach 1937-1938 został dokonany na Polakach. – Tak. Najbardziej prześladowaną mniejszością etniczną w Europie drugiej połowy lat 30. nie byli niemieccy Żydzi, tylko 600-tysięczna grupa Polaków w ZSRR. To była największa czystka etniczna w historii Związku Sowieckiego, po Wielkim Głodzie na Ukrainie, który też miał zabarwienie narodowe, choć nie tak wyraźne. Stracono około 85 tysięcy Polaków, prawie 80 proc. aresztowanych otrzymało wyrok śmierci. W czasach wielkiego terroru Polacy ginęli blisko 40 razy częściej niż inni obywatele sowieccy. Trzeba to wpisać do historii Związku Radzieckiego i historii Polaków. Dziś tego wydarzenia po prostu nie ma. Katyń ma swoją martyrologię, masowe mordy Polaków w 1938 roku – nie. Źródło: Newsweek_redakcja_zrodlo
czy hitler kogoś zabił